Victor Bout lub jak kto woli Wiktor Anatoliewicz But zostal aresztowany w Bangkoku pod zarzutem dostarczania broni do Kolumbii a konkretnie terrorystom z FARC. Pikanterii sprawie dodaje przegłosowana ustawa w Izbie Niższej Rosyjskiej Dumy, w której uznano niewinność Bouta. Stany Zjednoczone wystąpiły o ekstradycję do władz Thailandii. On-line można znaleźć dokładne opisy działalności tego jegomościa, tak że nie ma sensu powtarzać jego wyczynów. Podam jedynie, że do upadku Związku Sowieckiego był on oficerem GRU i prawdowpodobnie miał powiązania z KGB.
W ostatni poniedziałek (2/03) Australijski Kanał ABC nadał w audycji Four Corners opis działalności Bouta. Patrzyłem na ten show z niedowierzaniem. Autorzy starali się jak mogli nie dostrzegać jego powiązań z obecną i byłą władzą na Kremlu. Tak jakby w pierwszych latach po upadku Związku Sowieckiego było możliwe kupienie kilkudziesięciu samolotów bez odpowiednich powiązań na Kremlu, nawet uwzględniajac ówczesny bałagan i korupcję.
Myślę, że rządy a również media w krajach demokratycznych nie chcą przyznać, że władze na Kremlu łamały embargo (poprzez pośredników) na sprzedaż broni do krajów trzeciego świata, które toczą wojny powodując przy okazji masakry ludności cywilnej. Rosja jest zbyt potrzebna do rozwiązania konfliktu w Afganistanie, no i oczywiście gaz oraz ropa.
Tymczasem Putin powiedział na ostatnim Światowym Forum Ekonomicznym w Davos, że ma zamiar prowadzić 'agresywna politykę zagraniczną w celu odwrócenia uwagi ludności swego kraju od katastrofy gospodarczej'. Doradca Reserve Bank of New York ekonomista Michael Fleming, ktory słuchał wynurzeń Putina w Davos skomentował, że podobnie jak to się stało po depresji w 1929 roku, rządy autorytarne mogą zagrozić krajom demokratycznym po zakończeniu obecnego kryzysu gospodarczego.
Myślę, że nie muszę pisać czym to grozi Europie Środkowej, a w szczególności Polsce.
